rozdział 1

Hannah 


Poranne,promienie słoneczne zbudziły mnie ze snu. Leniwie przeciągnęłam się na łóżku, delikatnie i powoli otwierając zaspane oczy. Wzrokiem odszukałam mój telefon. Kiedy już znalazł się w mojej dłoni, odblokowałam go i pierwsze co rzuciło mi się w oczy to godzina. 
- Cholera! - chicho warknęłam kiedy zorientowałam się że do pierwszej lekcji zostało mi dwadzieścia minut. Szybko zerwałam się z łóżka i niemalże wpadłam do łazienki. Nawet nie brałam prysznica. Tylko umyłam twarz letnią wodą a zęby jak zwykle pastą. Na twarz nałożyłam odrobinę podkładu. Szybkie kreski i błyszczyk. Tak efekt wyglądał zadowalająco. Wyszłam z łazienki i podreptałam do szafy. No i teraz zmora każdej dziewczyny a mianowicie wybranie ubrań. Zazwyczaj zajmuje mi to dużo czasu, ale dziś nie miałam go aż tyle. Na szybko wyjęłam koszulę, podarte jeansy i baletki. Ubrałam to na siebie. Uśmiechnęłam się widząc moją figurę w lustrze. Długo nad nią pracowałam. Codzienne treningi, dieta. Ale opłacało się. Ostatni raz przejrzałam się w lustrze. W rękę wzięłam szkolną torbę oraz telefon. Zostało mi dziesięć minut. Mam szansę zdążyć. Postanowiłam poprosić mojego kochanego brata o podwózkę. Pewnie zastanawiacie się czemu nie poproszę rodziców. Powód jest prosty. Odkąd urodził się Josh - mój młodszy brat - rodzice stali się strasznie wredni. Josh to, Josh tamto. Rzygam tym. Ja i mój brat Logan kompletnie się od nich odcięliśmy. A rodzice zachowują się jakby nigdy nas nie było.  Jeśli coś mi spadnie całkiem przypadkiem, to oni od razu do mnie przychodzą i zaczynają mi wmawiać że nie mam szacunku dla nich i dla mojego młodszego rodzeństwa. Oni mają na jego punkcie obsesję. 
- Logan. Błagam podwieziesz mnie do szkoły? - spytałam wchodząc do królestwa mojego najlepszego przyjaciela i brata. Logan wstał z krzesła odrywając swój wzrok z telewizora. Gestem głowy pokiwał głową że się zgadza. Sięgnął ręką po koszulkę i założył ją na siebie. Do ręki chwycił klucze i telefon. Wyszliśmy z jego pokoju i zeszliśmy na dół. W salonie kątem oka dostrzegłam rodziców bawiących się z ośmiomiesięcznym Joshem. Łezka zakręciła mi się w oku. Mimo iż jestem na nich zła. Ciągle jako nastolatka mam ochotę z nimi porozmawiać. Usłyszeć jakieś dobre rady. Brakuje mi tego mimo że Logan stara się mną opiekować. Za co bardzo mu dziękuję.
- Nie przejmuj się nimi. Nie warto. - pocieszył mnie widząc moje zmieszanie. Podniosłam swój wzrok na niego i posłałam mu delikatny uśmiech. Logan przepuścił mnie w drzwiach jak prawdziwy dżentelmen. 
- Dziękuję. - mruknęłam przechodząc obok niego.Skierowaliśmy się do garażu,w którym znajdował się samochód Logana. Obydwoje wsiedliśmy i ruszyliśmy do szkoły.
- Znów zaspałaś. - zaśmiał się kiedy wyjeżdżaliśmy z podjazdu. Uśmiechnęłam się pod nosem.
- No. - urwałam. - Mimo że chodzę już do szkoły trzy miesiące. - dodałam wyjmując telefon. Brat pokręcił głową z rozbawieniem. 
-Jak tam z twoim chłopakiem. Tomem. - powiedział z jadem w głosie. Mój chłopak toczęsty powód kłótni między mną a bratem. Logan nigdy nie chciał mi powiedzieć czemu go aż tak nie lubi.
- O co ci chodzi? Czemu go aż tak nie lubisz? - spytałam zdenerwowana. - Nic ci do cholery nie zrobił.
- Hannah martwię się o ciebie. Jesteś moją młodszą siostrą. Nie pozwolę, aby jakiś drań cię skrzywdził. - wytłumaczył.
- Ale czemu go nie lubisz? Musisz mieć jakiś konkretny powód. - wyrzuciłam rękami w powietrze.
- Uwierz!Mam swoje powody.Nie chcesz wiedzieć czemu. Po za tym robię to dla twojego dobra.- zwrócił swój wzrok na mnie. Krzyczał. Kilka łez zaczęło spływać po moim policzku.
- To nie była odpowiedź. - mruknęłam zapłakana.
- Dobra, nie ważne. - powiedział zrezygnowany.  - Ej, Virgin nie płacz. Nie chciałem się unosić.Przepraszam.- położył jedną rękę na poją nogę i pogładził na pocieszenie.
- Ja też przepraszam. - otarłam łzy. Logan uśmiechnął się delikatnie znów skupiając się na jeździe.
Jechaliśmy jakieś pięć minut z wysoką prędkością. Przyzwyczaiłam się. Logan zawsze szybko jeździł. Nie zawsze mówił mi gdzie jedzie. Zdarza się że jest bardzo tajemniczy i wygląda jakby bał przyznać się do prawdy. Ale nie naciskam na niego. Będzie chciał powie. Nie będzie chciał nie powie. Jego sprawa, choć przyznam że się o niego martwię. 
- Wysiadaj, mała. - oznajmił Logan, kiedy znajdowaliśmy się na parkingu szkoły. Dałam mu całusa w polik na pożegnanie i wyszłam. Będąc przed maską samochodu pomachałam mu szybko i wbiegłam do szkoły. Mój brat to ma się fajnie. Skończył już szkołę. Będąc w budynku zobaczyłam mnóstwo uczniów. Uff.. Jeszcze przerwa. Szybkim tempem doszłam do mojej szafki o numerze 87 i wyjęłam książki na hiszpański.Nie lubiłam tej lekcji. Zamknęłam szafkę i poszłam pod salę. Znalazłam się obok sali równo z dzwonkiem. 
- Buenos días, clase.** - powiedziała pani Twist, kładąc swoje książki na biurku. 
- Buenos días, señora.*** - odpowiedziała cała klasa siadając w ławkach.  Odszukałam Lisy wzrokiem. Usiadłam obok niej. 
- Cześć. - szepnęłyśmy równocześnie. Lisy nie jest moją przyjaciółką, ale za to bardzo dobrą koleżanką. A czemu nie jest przyjaciółką? Doszła do naszej szkoły miesiąc temu i nie zdążyłam jej dobrze poznać. Ale nie mówię że tego nie zrobię. 
- Dziś powtórzymy dział do sprawdzianu i sprawdzimy wasze wypracowania. - oznajmiła nauczycielka biorąc w rękę listę uczniów. Zapowiada się długa lekcja.

Justin

- Bieber, odbierzesz moją siostrę ze szkoły? - spytał Logan, kiedy skończył palić papierosa.Nie spodobał mi się ten pomysł.
- Czemu nie ty? - odpowiedziałem poprawiając włosy i kurtkę.
- Bo szef kazał mi rozwieźć narkotyki, a nie puszczę jej tak późno samej do domu. Wiesz że oni wiedzą która to moja siostra. A po za tym lubisz ją. Więc to nie problem. - oznajmił. 
- No. Niezła jest. - poruszałem zabawie brwiami. Logan przewrócił oczami i wyszedł z mojego pokoju. Wybiegłem za nim.
- A o której mam po nią jechać? - spytałem doganiając go. 
- Teraz. A i jedź moim autem, bo twojego nie rozpozna.Ja pojadę twoim. - wymieniliśmy się kluczami z samochodów i każdy pojechał w inną stronę. Nie że nie lubię Hannah,bo kiedyś się przyjaźniliśmy ale najzwyczajniej nie chciało mi się nigdzie jechać. Jechałem myśląc o różnych zajebistych laskach, nawet nie zauważając że przejechałem na czerwonym świetle, co dla mnie nie było nowością. Zaraz po tym usłyszałem policyjne syreny. Serio, kurwa teraz? 

Hannah

- Gdzie ten Logan? - spytałam spoglądając na telefon.Mój chłopak podszedł do mnie tuląc mnie od tyłu.Delikatnie przygryzł płatek mojego ucha.
- Mówiłem że nie przyjedzie. - mocnej ścisnął dłonie na moich biodrach. Cichy jęk wydał się z moich ust. 
- Na pewno się spóźni. - tłumaczyłam odwracając się do niego. Tom nie tracąc czasu złączył nasze usta w jedność. Ugryzł moją dolną wargę prosząc o dostęp. Nie wahając się dałam mu go. Był brutalny, ale to w nim kochałam. Mój łobuz. 
- On już chyba nie przyjedzie. Ja cię podwiozę. A po drodze wstąpimy do mnie. - poruszał śmiesznie brwiami. Zgodziłam się. Nie myślcie że idziemy się pieprzyć czy coś. Po porostu pójdziemy obejrzeć jakiś nudny film i trochę się pocałować. Nic złego. Tom złapał mnie za rękę łącząc nasze dłonie. Uśmiechnęłam się szeroko kierując nas do jego samochodu. 
- To jaki film dziś? - spytał odpalając swoją brykę. Chwilę się zastanawiałam.
- Paranormal Activity . - klasnęłam w ręce. 
- A nie będzie się księżniczka bała? - ponownie zapytał ściągając jedną dłoń z kierownicy i kładąc ją na mojej nodze. Jeździł ręką w górę i w dół.
- Nie. Obiecuję. - uśmiechnęłam się. Każdy wie jak boję się horrorów i innych strasznych rzeczy. No bo przecież nie bez powodu nazywają się straszne. Tom zaśmiał się cicho pod nosem i pojechał pod swój dom. po drodze mijaliśmy drogi, które znam już na pamięć. Jedną z nich szczególnie. To droga na poboczu parku. To tam po raz pierwszy spotkałam Toma. Wpadliśmy na siebie przypadkiem. On grał z przyjaciółmi w koszykówkę a ja biegłam. Muszę i tak przyznać że pierwsze spotkanie było bolesne, bo złamałam nogę, ale to się wytnie. Zaśmiałam się na wspomnienia.
- Co cię śmieszy? - spytał zaciekawiony. 
- Przypomniałam sobie jak się poznaliśmy. -powiedziałam. Cicho westchnął i oznajmił że już dojechaliśmy. Wysiadłam ze sportowego auta i udałam się za moim chłopakiem do domu. W korytarzu przywitała nas jego mama.
- Witaj synku.O widzę że przyprowadziłeś Hannah. Witaj słonko. - przytuliła mnie.
- Dobry wieczór. - uśmiechnęłam się ciepło. 
- Mamo, my idziemy na górę. Jak coś to wołaj.- powiedział Tom zwracając się do swojej mamy.Kobieta pokiwała głową i dała nam przejść. Kiedy byliśmy w pokoju Toma, on od razu zamknął drzwi i przygwoździł mnie do drzwi zachłannie całując.
- Mieliśmy oglądać film. - mruknęłam złośliwie i z rozbawieniem kiedy udało mi się przerwać pocałunek.
- To może poczekać. Mamy lepsze zajęcie. - znów złączył nasze usta. Zaśmiałam się w pocałunku co Tom wykorzystał i złączył nasze języki. Swoimi rękami jeździł po moim całym ciele.  Nie wiem ile tak staliśmy ale bez zaprzeczenia zrobiło się gorąco. Przerwało nam dopiero wołanie mamy Toma.
- Chodźcie na kolacje! - Tom niechętnie skończył skończył pocałunek. Kiedy wyszliśmy z pokoju, klepnął mnie w tyłek.Figlarnie przewróciłam oczami.
- Zboczeniec. - szepnęłam kiedy byliśmy już do kuchni. W odpowiedzi usłyszałam cichy chichot. Tom odsunął mi krzesło. Drugi dżentelmen w moim życiu.
- Dziękuję. - odezwałam się przysuwając się do stołu. Tom usiadł obok mnie. Pod stołem złączył nasze dłonie. Pani Pinnock podała nam pysznie pachnące spaghetti. Podziękowaliśmy grzecznie i zaczęliśmy jeść. Przeżuwałam każdy kęs. Kolacja była pyszna. Moi rodzice dawno takiej nie robili.Niespodziewanie dostałam esemesa. 
- Przepraszam na chwilę. - mruknęłam odchodząc od stołu. Znajdując się w beżowym holu z ciemnymi panelami  odblokowałam telefon i odczytałam wiadomość. 

 od :Logan
Gdzie jesteś? 
Zadzwoń.

Szybko wybrałam numer do brata. Odebrał niemalże od razu.
- Hannah. Gdzie jesteś? - zapytał nawet się nie witając. 
- Jestem u Toma. Stało się coś? - odpowiedziałam spoglądając na mojego chłopaka. Z ust mojego brata usłyszałam westchnięcie.
- Mogłem się domyślić. Zaraz czekaj pod jego domem. 
- Ale po co przecie.... - nie dał mi dokończyć, ponieważ się rozłączył. Grr. Nie chciałam jeszcze iść. Zablokowałam telefon i wróciłam do kuchni. 
- Stało się coś skarbie? - zapytał Tom kiedy stanęłam za nim. 
- Muszę już iść. Przepraszam. Ale było pysznie. - zwróciłam się do kobiety. Ona pokiwała zrozumiale głową i uśmiechnęła się.
- Odwieźć cię? -  zaproponował mój chłopak, odwracając się do mnie. 
- Nie, nie trzeba. Brat już po mnie jedzie. - oznajmiłam kładąc rękę na jego ramieniu.
- Zaraz wracam. - zwrócił się do swojej matki. Tom wstał i złapał mnie za rękę i wyszliśmy.
- Do widzenia. - powiedziałam szybko, uśmiechając się do kobiety. Razem z moim chłopakiem zatrzymaliśmy się przy drzwiach i długo się żegnaliśmy. Chyba wiecie jak.

Justin

- Jest u Toma. Jedź tam. - powiedział przed telefon Logan. Cicho warknąłem słysząc to imię. Nienawidzę Toma. Zastanawiam się jak Hannah może z nim być. Ona nie wie kim on naprawdę jest i założę się że gdyby dowiedziała się prawdy zostawiła by go. Chętnie bym jej to powiedział, ale to niebezpieczne dla niej. Ona nie może się dowiedzieć niczego, bo będzie jej grozić niebezpieczeństwo. Choć z drugiej strony teraz też jej ono grozi. Z jednej  strony dobrze że jest okłamywana a z drugiej żal mi jej. Kiedyś się przyjaźniliśmy, ale to minęło. 
- Okej. Zaraz tam będę. - rozłączyłem się. Mojego I-Phone'a schowałem do kieszeni i odpaliłem silnik. Tym razem widząc czerwone światło zatrzymałem się. Nie chcę dostać drugiego pieprzonego mandatu. Włączyłem radio. Nie wiem co leciało, ale ten rap mi się podobał. Szybko załapałem rytm. Nawet nie zauważyłem kiedy znalazłem się pod tak znienawidzonym domem. Akurat kiedy podjechałem, dziewczyna wychodziła z domu. Energicznie podeszła do samochodu, otwierając drzwi.
- Cześć Log... Justin co ty tu robisz? - spytała zdziwiona. Wsiadła do samochodu zatrzaskując drzwi.
- Logan był zajęty. Więc po ciebie przyjechałem. Nie cieszysz się? - zaśmiałem się odpalając silnik.
- Nie no cieszę. - zaśmiała się dołączając się do mnie. W aucie zrobiło się cicho. Bardzo. Nie wiem czy nie mieliśmy w spólnych tematów czy co.
- Co u ciebie? - spytałem przerywając grobową ciszę. Dziewczyna odpowiedziała krótko.
- Nie narzekam. - później jakoś rozmowa poleciała jak z górki. Wspominaliśmy różne śmieszne chwilę, jakie przeżyliśmy. 

Hannah

- Um, to dzięki za podwózkę. - powiedziałam kiedy Justy zatrzymał się obok mojego domu. Chłopak wyciągnął paczkę papierosów. 
- Czekałeś z paleniem aż wyjdę. Prawda? - zachichotałam. Justin pokiwał twierdząco głową.
- Wiem że nie lubisz tego zapachu.  Dobra leć już bo pewnie Logan już wrócił. - pogonił mnie. Szybko wysiadłam z samochodu i weszłam do domu. Ledwo do niego weszłam a już usłyszałam wołanie.
- Hannah, pozwól do kuchni. - niechętnie się tam udałam słysząc głos mamy. Kiedy już w nie była zauważyłam tatę bawiącego się z dzieckiem, mamę nakrywającą do stołu i znudzonego Logana klikającego coś w telefonie. 
- Cześć. - powiedziałam do brata dając mu całusa w polik. - Co się dzieje? - szepnęłam.
- Gówno mnie to obchodzi. Nie mam ochoty z nimi przebywać w jednym pomieszczeniu. - parsknął. Niechętnie, ale jednak spiorunowałam go wzrokiem. - Czemu poszłaś do Toma? 
- Nie przyjechałeś, więc poszłam do niego. - oznajmiłam siadając obok niego.
- Justin miał po ciebie, ale sierota dostał mandat i trochę mu to czasu zajęło. - zaśmiał się. Dołączyłam do niego.
- Nakładajcie sobie. - powiedziała zestresowana mama. Spojrzałam na stół. Wow jeszcze nigdy nie było tyle jedzenia.
- Nie jestem głodny. - warknął Logan. Niewidocznie się z niego zaśmiałam.
- A ja już jadłam. - odsunęłam od siebie talerz. Rodzice o ile mogę ich tak nazwać spojrzeli na siebie. Byli naprawdę dziwni. Niespodziewanie Logan odszedł od stołu.
- Wróć. Musimy wam coś powiedzieć. - odezwał się tata. Zaciekawiona pokazałam Loganowi żeby wrócił. Wrócił, ale nie usiadł na miejscu tylko zatrzymał się za moim krzesłem opierając się o nie.
- No to mówcie. - pogonił ich zdenerwowany. Szczerze mówiąc też byłam zdenerwowana. Rodzice patrzyli to na nas to na siebie, ale żaden z nich się nie odezwał.  
- Pomyśleliśmy, ale tylko pomyśleliśmy że skoro nie mamy dobrych to może chcecie się wyprowadzić do Nowego Orleanu do cioci Tiny? - oznajmiła mama. Wkurzyła mnie. Chce się mnie pozbyć?
- Chyba was pojebało! - krzyknęłam nie kontrolując się. Logan o dziwo zachował spokój. Mocno mnie przytulił.
- Jak ty się do nas odzywasz dziecko. - podszedł do mnie ojciec. Poczułam jak mięśnie Logana napięły się.
- Tak jak słyszałeś. Nie pozbędziecie się nas tak szybko i łatwo. To że już nas nie chcecie, bo wolicie Josha mnie nie obchodzi. Zastanówcie się nad sobą. Jesteście chorzy psychicznie. Wyżywacie się na nas kiedy tylko jest za głośno. A dlaczego to robicie? Bo wasze ukochanie dziecko chce spać. Ja nigdy nie miałam prawdziwych rodziców. Brakowało mi was i brakuje nadal. Ja dorastam bez rodziców. Bo was moimi rodzicami już nigdy nie nazwę. Zastanówcie się, bo macie ostatnią szansę aby to naprawić! - krzyknęłam i wybiegłam z domu. Pobiegłam do parku. Mimo późnej godziny i ciemności jaka panowała doszłam do parku. Łzy lały się z mojej twarzy strumieniem. 
- Hannah, Hannah? - usłyszałam wołanie mojego imienia. - Gdzie jesteś?
- Obok fontanny! - odkrzyknęłam ocierając łzy. Obok siebie dostrzegłam sylwetkę Logana. Chłopak usiadł obok mnie tuląc mnie do siebie. 
- Nigdzie się nie wybieramy. Mogą mnie w dupę pocałować. Obiecuję zostajemy tutaj. - pocieszał mnie głaszcząc moje ramię. Załkałam w jego ramię. 
- Logan wytłumacz czemu nas to spotyka. Czemu akurat nasi rodzice nas tak olewają? - spytała. Mój bart głęboko westchnął. 
- Nie wiem. Dorosłe życie nie jest  łatwe mała.  - odsunął się ode mnie i spojrzał mi w oczy. - Obiecuję. Nawet jeśli mi się coś stanie zawsze będę przy tobie. Ja oraz mój przyjaciel. Zawsze gdy go poproszę będzie się tobą opiekował. - wyznał szczerze, ale nie zrozumiałam go. Czy on coś ukrywa?
- Czemu ma ci się coś stać? - zapytałam zdezorientowana.
- Eee... Zapomnij. Tak mi się powiedziało. - szybko odpowiedział drapiąc się po karku.
- Logan wiesz że jak coś się dzieje to możesz....
- Jest dobrze. Źle mnie zrozumiałaś. - znów odpowiedział szybko.Postanowiłam mu uwierzyć, przecież wiem że by mnie nie okłamał. A po za tym jestem strasznie przewrażliwiona  na punkcie bezpieczeństwa. Pewnie miał rację i źle go zrozumiałam. 
Siedzieliśmy tak rozmawiając. Zrobiło się strasznie zimno. 
- Masz moją bluzę. - powiedział Logan zdejmując bluzę. Już miałam ją chwycić kiedy z jego kieszeni wypadł woreczek z białym proszkiem. Domyśliłam się co to jest.
- Logan wytłumacz mi to! - podniosłam głos. Gwałtownie stałam z fontanny trzymając woreczek w ręku Znów łzy zaczęły lecieć ciurkiem z moich oczu. Brał narkotyki?
- Hannah to nie taj jak myślisz. - również wstał. 
- A ja.... - coś nie dało mi dokończyć. Źle się poczułam. Zrobiło mi się słabo? Niedobrze? Nie wiem. Wiem tylko że zasłabłam i zemdlałam...





Od Autorki : Witam was na moim drugim aktywnym blogu! Będzie on opowiadał o przyjaźni, miłości narkotykach i zaufaniu. Mam nadzieję że wam się spodoba. Wiem że nie będzie on takim sukcesem jak I Need Your Love - na który serdecznie zapraszam, bo już niedługo pojawi się tam kolejny rozdział. 

Teraz mały ''słowniczek''


** Buenos días, clase - Dzień dobry, Klaso.
***Buenos días, señora - dzień dobryPani.

6 komentarzy:

  1. świetny świetny świetny !!!

    OdpowiedzUsuń
  2. omomomomomomo.....ale się zapowiada..jejku nie mogę..pierwszy rozdział, a tyle emocji ;o nie spodziewałam się tego...czekam z niecierpliwością na kolejny <3

    OdpowiedzUsuń
  3. cudowny na pewno będę czytać

    OdpowiedzUsuń
  4. BOSKIE SZYBKO NASTĘPNY ROZDZIAŁ

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetny :) zresztą jak i twój drugi blog :D zapraszam do mnie http://youaremydreamshawty.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. Dzięki za wybranie mojego szablonu :)
    1. Dodaj buttona mojego bloga :)
    2. ustaw statystyke usuwając tytuł i ustawiając na same liczby.
    3. Ustaw gadżety tak jak są na screenie (jedno HTML/JavaScript) przenieś na prawo.
    4. Usuń gadżet 'strony'
    Jak sobie z tym nie radzisz, mogę pomóc, napisz mi na maila :)

    OdpowiedzUsuń